Może komentarze? Liczę na was!
Mieszkam razem z Louis`em czyli moim przyjacielem w małym mieszkaniu,od około 3 miesięcy.Od małego się przyjaźniliśmy i obiecaliśmy sobie,że razem zamieszkamy w małym mieszkanku.Udało to się nam, Lou zdobył sławę a ja byłam zwykłą studentką.
-cześć-usłyszałam głos przyjaciela i poczułam jak obejmuje mnie i w pasie i na blacie kuchennym kładzie pizze- przyniosłem obiad
-a co ty tak szybko?-zapytałam i wyswobodziłam się z jego uścisku
-mniej pracy mieliśmy, nie cieszysz się?-zapytał
-cieszę się-powiedziałam i zaczęliśmy jeść pizze
```
-zobacz jaki ja byłem słodziakiem-powiedział pokazując na zdjęcie w albumie
-stare czasy- powiedziałam
-zobacz jak my ładnie wyglądaliśmy-pokazał na dwa małe bobasy
-no ładnie-powiedziałam zachowując spokój
-chciałabyś mieć takiego bobasa, takiego jak ja-uśmiechnął się a ja skuliłam kolana i zaczęłam płakać-co się stało? coś nie tak powiedziałem?
-nic mi nie jest-powiedziałam krztusząc się łzami,a on trzymał ręce na moich,które oplatały moje kolana
- [t/i] widzę,to coś poważnego?-dopytywał się
-poradzę sobie-powiedziałam i spoglądnęłam na niego,był przejęty
-chodzi o to że powiedziałem, czy chcesz dziecko?-zapytał-nie chcesz mieć dzieci?-pytał ciągle pytał, a ja czułam się podle
-Lou to jest zbyt trudne-wykrztusiłam z siebie
-[t/i] powiedz mi,proszę-powiedział spokojnie
-jestem mordercą- a on spojrzał zdezorientowany
-nie jesteś-powiedział pewnym głosem i zachichotał
-jestem!-krzyknęłam,a on czekał na wyjaśnienia- zabiłam dziecko
-co? jakie? kogo?-zapytał zszokowany
-moje-powiedziałam
-nie miałaś dziecka,-powiedział pewnym głosem, myśląc że kłamię, nie znał prawdy
-Louis, ja ja...byłam w ciąży-złapałam się za brzuch
-kiedy?-zapytał-poroniłaś?
-dwa miesiące temu zdecydowałam się na aborcie-powiedziałam a on zamarł
-co zrobiłaś?-zapytał
-zabiłam dziecko,miało ponad tydzień-powiedziałam płacząc
-a kogo to dziecko?-zapytał
-nie wiem
-nie kłam,musisz wiedzieć,w końcu z nim spałaś-powiedział dalej będąc w szoku
-Louis zostałam zgwałcona-teraz mocno się skuliłam i płakałam bo to było straszne
-[t/i] jak to się stało?-zapytał
-dwa miesiące temu na dyskotece ktoś mi dosypał coś do picia i mnie zgwałcił,nie pamiętam-przytulił mnie
-gdybym wiedział-szepnął
-po tygodniu dowiedziałam się że jestem w ciąży i po dwóch dniach usunęłam,-westchnęłam-bym sama nie dała rady,rozumiesz?-zapytałam go
-dlaczego mi nie powiedziałaś?-zapytał,lecz ja mówiłam dalej nie słysząc jego pytania
-dziecko nie jest niczemu winne,ale nie mogłam pozwolić by miało zmarnowane życie, jak by spytało się o ojca,co miałabym mu powiedzieć? nie znam go ale wiem że mnie zgwałcił i tak się znalazłeś na świecie?! podjęłam zbyt pochopną decyzję, ale bym nie miała wsparcia,a ja chcę tworzyć prawdziwą rodzinę-łzy leciały ciurkiem po moich policzkach
-zrobiłaś dobrze-szepnął,ścierając lecące po policzkach stróżki łez
-nie!
-bardzo dobrze, dziecko nie było niczemu winne,a mogło się urodzić jakieś chore, byś całe życie musiała się nim zajmować, a byś sama nie dała rady,jesteś silna-dodał,a ja zdałam sobie sprawę że miał racje-jeszcze będziesz miała dużo dzieci
-dziękuję,jesteś jedynym moim przyjacielem,który mnie nigdy nie zostawił-wtuliłam się w niego
-kiedyś będziesz tu nosić moje dziecko-dotknął mojego brzucha,spojrzałam na niego pytająco- nasze dzieci będą piękne-powiedział pokazując na nasze zdjęcie
-ty chcesz mieć ze mną dziecko? stuknij się-poprawił mi humor,
-no tyko spójrz idealne by było,a jakiego ojca by miało-powiedział dumny
-nie żartuj-powiedziałam
-ale ja nie żartuje-powiedział poważny-od dziecka marzę by mieć z tobą dziecko i wspólnie chodzić na spacery z nim
-chciałbyś być idealnym tatusiem?-skinął głową-to sobie znajdź dziewczynę-zaśmiałam się
-po co mi dziewczyna z którą będę się kłócił i zostawię ją albo ona mnie, jak mam przy sobie osobę z którą tyle lat wytrzymuje a raczej ona ze mną i ją kocham-powiedział a jego oczy rozbłysły
-nie kłam-szturchnęłam go- masz El-zaśmiałam się
-wiesz przecież że to ustawka-powiedział,dobrze wiedziałam
-ale ja na prawdę nie mam ochoty na żarty-westchnęłam
-[t/i] kocham cię, za każdym razem jak wracam do domu mam ochotę to powiedzieć, jednak bałem się,ciągle o tobie myślę,gdy wracałem do domu a ciebie nie było martwiłem się i czekałem aż wrócisz by wiedzieć że jesteś bezpieczna-powiedział tuląc się do mnie- dlaczego mi nie powiedziałaś o gwałcie?
-Louis, to jest dla mnie trudny temat- szepnęłam-też o tobie ciągle myślę-poczułam jego wargi na moich
`dwa miesiące później`
-kochanie cały dzisiejszy dzień mamy dla siebie-powiedział chłopak przynosząc mi śniadanie do łóżka
-dziękuję-zaczęłam zajadać
-co będziemy dzisiaj robić?-zapytał kiedy odkładałam tace na stolik
-chodź tu-poklepałam miejsce obok mnie, gdy usiadł, usiadłam na jego podbrzuszu
Przez te dwa miesiące nasze życie się zmieniło, na lepsze. Z naszych dwóch małych sypialni zrobiliśmy jedną dużą z wielkim wygodnym łóżkiem,na ścianach nasze wspólne zdjęcia.Kocham go i to bardzo lecz przez ten czas co jesteśmy razem,chciałabym dać coś od siebie.Ale po tym gwałcie boje się,on to rozumie i akceptuje. Jednak dzisiaj zdecydowałam się, jeszcze przywitał mnie śniadaniem do łóżka i kusił chodząc w samych bokserkach.
-mam na ciebie ochotę-powiedziałam całując go czule w usta
-jesteś pewna, mogę poczekać-powiedział kładąc jedną rękę na moim policzku
-ale ja już nie chcę czekać-przejechałam palcami po jego klatce piersiowej
-[t/i]-powiedział przerywając pocałunek- kocham cię
-nie mam na sobie bielizny-szepnęłam mu do ucha,poczułam jak jego bokserki zaczynają się podnosić.
Poczułam jak jego ręce jadą w górę po moich nogach, a w jego oczach tańczyły iskierki. Z uśmiechem ściągnął moją dużą bluzkę i dotykał całego ciała, przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze.Louis pociągał mnie już od dłuższego czasu,jego dobrze zbudowane ciało podniecało mnie, a jego charakter mi odpowiadał,lata przyzwyczajenia. Nie wyobrażam sobie by on mógł mnie skrzywdzić,gdyż nie mamy przed sobą tajemnic.Całował moje piersi,przygryzając sutki,odchyliłam głowę w tył, a mój oddech stawał się płytszy. Ściągnęłam jego bokserki odsłaniając jego penisa,nigdy nie przypuszczałam że może mieć aż tak dużego,ale to się chwali. Bawił się przy moim wejściu tak,że już nie wytrzymywałam,aż wszedł do środka wtedy jęknęłam a on westchnął głośno. Jego ruchy sprawiały,że wiłam się po całym łóżku rozkoszując się podniecaniem,które mi dawał,uśmiechał się.Wiedział,że ma nade mną władzę i że mi się to podoba,przyspieszał swoje tępo a ja już głośno jęczałam jego imię, wbijałam paznokcie w plecy chłopaka. Czułam że za chwilę dojdę, doszłam wydając z siebie głośny jęk i czując fale gorącego ciepła rozchodzącą się po ciele,po chwili chłopak głośno jęknął gardłowo i zostawił we mnie cały płyn.Poruszał się jeszcze chwile zwalniając tempo i wychodząc ze mnie.Przytuliłam się do jego boku,opanowując przyspieszony oddech i spoglądałam w jego hipnotyzujące niebieskie tęczówki.
-to był najlepszy orgazm jaki przeżyłem-powiedział z uśmiechem
-muszę przyznać,że także mi się to podobało-uśmiechnęłam się
-masz niezłe ciało-westchnął
-a twoje mnie podnieca-dodałam
-raz próbowałem cię podglądnąć pod prysznicem,ale stałaś tyłem-zaśmiał się
-ty?-zapytałam z nie dowierzaniem
-jestem tylko chłopakiem-westchnął dotykając mojego pośladka
-"jestem tylko chłopakiem"-zacytowałam i zaczęliśmy się śmiać
Cały dzień spędziliśmy robiąc razem obiad,kolacje i grając w różne gry z dzieciństwa. Podobało mi się to że on nie był zwykłym chłopakiem.Nadal jest moim przyjacielem,wszystko o sobie wiemy,nic między nami się nie zmienia bo od dziecka się kochaliśmy miłością braterską,jednak już jesteśmy dorośli.
``````dwa miesiące później`````
Dzisiaj był pierwszy koncert nowej trasy,która się rozpoczynała.Wcześniej w tajemnicy przed nim kupiłam sobie bilet Vip ze spotkaniem,miałam dla niego niespodziankę. Oczywiście czekałam parę godzin na ich wyjście,a gdy wyszli dopiero się przekonałam ile dla fanów znaczą. O tyle miałam dobrze,że fanki mnie nie znały i byłam dla nich zwykłą fanką.Skakałam tańczyłam,aż Lou mnie zauważył,znaczy pierw Niall i mu powiedział,co chwilę wpatrywał się we mnie i przesyłał buziaki,śmiałam się z niego. Wariowali na scenie i było widać że kocha występowanie ze swoimi przyjaciółmi,których znałam.Przychodzili czasami na piwo i mecze do naszego mieszkania,ale ja wtedy szłam się uczyć.
Po koncercie fanki z Vipem mogły wejść do środka na spotkanie z chłopakami, szłam ostatnia.Poczekałam aż wszystkie fanki wyjdą i podeszłam do Louisa z pudełkiem niespodzianką.
Chłopak niepewnie wziął pudełko i je otworzył,po chwili jego oczy nabrały większych rozmiarów i spojrzał w moje.
-ty jesteś...-zapytał ze łzami w oczach a ja pokiwałam głową zanim zdążył dokończyć. Mocno mnie przytulił i obrócił kilka razy w kółko.Postawił na nogi i delikatnie odkrył mój brzuch położył na nim rękę i delikatnie musnął go.
-ej co się dzieje?-zapytał Liam z troską widząc jak Lou trzyma rękę na moim brzuchu
-[t/i] jest w ciąży-powiedział uśmiechnięty Lou
-a kto jest ojcem?-wtrącił się Zayn
-jaaa-powiedział Lou i musnął moje usta-spójrz na zdjęcie-w pudełku był test ciążowy i zdjęcie od ginekologa,niby nic ale malutkie coś było widać
-gratulacje-powiedziała czwórka przyjaciół i przytulili nas po kolei
-który miesiąc?-zapytał Lou
-drugi-uśmiechnęłam się,a on mnie mocno przytulił
-a to wtedy najlepszy orgazm?-zapytał szepcząc mi do ucha
-yhym-potwierdziłam
-będę tatusiem-powiedział dotykając mojego brzucha
-cieszę się ,że się cieszysz,bo ja też się cieszę-musnęłam jego policzek
Nie spodziewałam się by Louis aż tak się ucieszył,cieszyłam się bo mimo młodego wieku byliśmy gotowi na dziecko.Ja 20 letnia studentka kończąca już ostatni rok.Louis bardzo się wczuł w role ojca,pomagał mi na każdym kroku.
Po dwóch miesiącach skończyłam studia,zaczęłam bardziej o siebie dbać,brzuch zaczynał pomału się powiększać,co bardzo cieszyło chłopaka. Pracowałam w domu,czyli przyjmowałam zlecenia przez internet, trochę zarabiałam. Często siedziałam w domu, chłopak miał trasę. Nikt nie wiedział o ciąży oprócz chłopaków i samego Louisa.Rodzicom także nie mówiliśmy chcemy zrobić im niespodziankę. Pewnego dnia gdy już miałam dosyć duży brzuch pojechaliśmy na sesję zdjęciową,Lou robił album dla dziecka. Było to bardzo słodkie z jego strony,zawsze wiedziałam że nadaje się na ojca. Nawet w czasie ciąży okazywał mi uczucia i potrafił się ze mną kochać,co sprawiało że dziękowałam za to że to właśnie go spotkałam i z nim jestem,nie wstydził się mnie. Do rozwiązania został tydzień,do południa siedziałam z Lou a potem on miał iść na próbę,przyzwyczaiłam się.
-kochanie jak się czujesz?-zapytał podając mi kubek gorącej cieczy
-dobrze-powiedziałam biorąc łyk gorącej cieczy i odstawiając kubek na stolik
-ale kopie,po tatusiu taki silny-Lou dotykał brzucha
-mam nadzieje że jak wyjdzie to nie będzie taki szalony-zaśmiałam się,nasz syn miał mieć na imię Tomy
-Tomo będzie chodził z tatą do parku grać w piłkę-ucieszył się
-a co ja będę robić?-zapytałam
-zrobię ci dziewczynkę-zaśmiał się
-fajnie by było-zaśmiałam się i przytuliłam się do niego
Nagle zaczęło mnie wszystko boleć,przestraszyłam się,zaczęłam mieć skurcze
-Louis zaczęło się-powiedziałam z bólem w głosie
-[t/i] spokojnie-powiedział -co ja mam robić? co ja mam robić?
-walizka jest spakowana w pokoju,weź ją i zawieź mnie do szpitala-powiedziałam biorąc głęboki wdech
-już kochanie będzie dobrze-mówił ciągle wioząc mnie do szpitala
-to boli-szeptałam łapiąc się za brzuch
-kochanie lekarz wie że jedziemy więc, jesteś bezpieczna-powiedział podjeżdżając pod szpital
Zostałam przewieziona na sale w której miałam robione badania, poród się zaczął. Chłopak ciągle siedział i trzymał mnie za rękę,podnosząc mnie na duchu. Poród trwał już 3h,męczyłam się bo ciągle było za małe rozwarcie.Do Louisa zadzwonił telefon, byli to chłopacy pytając dlaczego nie przyjechał na próby,powiedział że syn mu się rodzi i nie da rady przyjechać.Szeptał ciągle że mnie kocha,minęło 6h i pielęgniarka powiedziała,że zaczynam poród.Musiałam stosować się do tego co lekarz mi kazał, mocno parłam i było widać główkę.Płakałam z bólu,a Lou razem ze mną płakał, nie mógł znieść tego,że tak cierpię.Jest on strasznie uczuciowym chłopakiem i wyrozumiałym,zawsze płakał ze mną,kiedy na prawdę było mu mnie szkoda. Trzymał mnie strasznie mocno, aż urodziłam, usłyszeliśmy płacz dziecka i odetchnęliśmy z ulgą że po wszystkim.Louis był cały blady,pielęgniarki dały mu wody i mu się poprawiło,dostałam naszego synka na ręce.Spojrzałam na małą kruszynkę i łza sama spłynęła z mojego oka,dotknęłam małej rączki dziecka i się uśmiechałam, chłopak płakał ze szczęścia.Dałam mu malutkiego na ręce a on delikatnie bujał go w ramionach,potem oddał mi go i mocno mnie pocałował.
-dziękuję kochanie-powiedział
-spójrz-powiedziałam spoglądając jak oczka Tomiego się otwierają
-awwww piękny-powiedział robiąc mu zdjęcie
-po mamusi-zaśmiałam się
-po tatusiu-zaprzeczył
-zobaczymy-złapałam rękę chłopaka i mocno ścisnęłam
-kocham cię-szepnął z wielkim uśmiechem
Siedzieliśmy w sali ja musiałam nakarmić dziecko,co przychodziło z trudem ale dałam radę.Zabrali dziecko na dodatkowe badania a ja zostałam sama z Lou.
-nie wierzę że jestem ojcem-powiedział
- to lepiej uwierz bo nawet nie wiesz jak wszystko mnie boli-powiedziałam a on musnął moje usta
-gratulacje młodym rodzicom-zobaczyłam Liam`a,Zayn`a, Niall`a i Harr`ego w sali
-dziękujemy-powiedział Lou,zapraszając ich do środka,każdy się ze mną przywitał
-a gdzie macie dzidziusia?-zapytał Liam
- jest na badaniach,zaraz powinien wrócić-powiedziałam
Do sali weszła pielęgniarka i przyniosła naszego syna,którego dostałam na ręce.
-pokaż go-powiedział Zayn,przepychając się obok chłopaków
-to jest Tomy"Tomo" Tomlinson-powiedział dumny Louis
-czysta mamusia-powiedział Liam
- ej on jest do mnie podobny-powiedział Lou
-on ma coś po tobie-zaśmiał się Harry-siusiaka
-no właśnie-powiedziałam śmiejąc się
Każdy z wujków trzymał małego na rękach,robili mu zdjęcia, zauważyłam że Louis jest dumny z syna bo na prawdę patrzył na niego ze łzami w oczach.Opowiedziałam im o tym jak Lou,prawie zemdlał i się nabijali z niego.
-kochanie jedź z chłopakami do domu, ja sobie też muszę odpocząć-powiedziałam do Louisa
-ja bym chciał być ciągle przy tobie-powiedział trzymając mnie za rękę
-to słodkie ale jutro przyjedziesz wypoczęty to będę miała z ciebie większy pożytek-uśmiechnęłam się
-dobrze,kochanie jutro przyjadę,kocham cię,kocham was-pocałował mnie namiętnie w usta a naszego synka w policzek i poszedł z chłopakami.
Byłam zmęczona porodem,jednak nie mogłam zasnąć,bo dziecko ciągle chciało jeść.Gdy już Tomo zasnął zadzwonił do mnie Louis.
-kochanie jak się czujesz? kocham cię-zapytał
-pijesz?-zapytałam słysząc jego podpity ton
-mam syna,razem z chłopakami opijamy go-zaśmiał się
-tylko mi się nie upij-zaśmiałam się- mały właśnie zasnął, ja też chciałam-odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie
-jutro przyjadę-powiedział
-dobrze, mam nadzieję że nie będziesz miał kaca-zaśmiałam się-kocham cię i kończę
-kocham was-powiedział i się rozłączyłam
Następnego dnia chłopcy przyjechali skacowani oprócz Liam`a,który umie się jeszcze zachować. Cieszyłam się,że Lou tak o nas dba,gdy tylko przyjechał siedział przy dziecku,mówiąc do niego.Miałam trochę czasu by się odświeżyć i przygotować do jutrzejszego wyjścia.
`tydzień później`
Louis dzisiaj miał ostatni koncert z trasy,ja siedziałam w domu pilnując dziecka. Było spokojne,oprócz tego że karmiłam jeszcze je piersią co godzinę/dwie, spało dosyć długo.Lou wrócił przed 22,kompletnie pijany,nie byłam na niego zła,gdyż wiedziałam że trasa skończy się popijawą.Jego ochroniarz przyprowadził go pod drzwi,pytał czy ma mi pomóc odmówiłam pomocy bo wiedziałam,że Lou po alkoholu nie jest agresywny.Zachowuje się normalnie,spokojnie,oprócz tego że ledwo co trzyma się na nogach.
-[t/i] tęskniłem-mocno mnie przytulił
-dobra kochanie to co może idziemy spać?-zapytałam pomału idąc w stronę sypialni
-a gdzie Tomo?-zapytał z wielkim uśmiechem
-śpi-powiedziałam
-szkoda,że nie mogłaś być na imprezie,zajebiście było-powiedział opadając na łóżko
-Tomo jest za mały na takie imprezy-powiedziałam,pomału rozbierając chłopaka do bokserek
-dawno się z tobą nie kochałem-powiedział opierając się na łokciach
-to przez brak czasu-powiedziałam przykrywając go kołdrą
-pragnę cię-powiedział przyciągając mnie tak że leżałam na nim
-nie dzisiaj-szepnęłam-mały się za chwile obudzi,trzeba go nakarmić,a ty nie jesteś w stanie-powiedziałam
Pocałował mnie namiętnie,czułam pomieszany smak różnych drinków,jego język łaskotał moje podniebienie,podobało mi się to,ale musiałam przestać słysząc płacz dziecka.
-Tomo-westchnęłam-a ty Louis`ie Tominsonie teraz ładnie śpij bo jutro jedziemy do rodziców-powiedziałam wstając
````popołudnie```
Obudziłam się w ramionach chłopaka, było koło 9,nakarmiłam Tomiego i ubrałam.Dopakowałam kilka ciuchów do walizki,po czym zrobiłam śniadanie. Razem z Louisem zjedliśmy,poszłam wziąć prysznic a w tym czasie dumny tatuś pilnował synka. Potem zamiana roli, ja byłam z dzieckiem a szatym poszedł się odświeżyć.
Z Londynu do Doncaster było 6h drogi autostradą, ja prowadziłam,a Lou razem z dzieckiem siedzieli z tyłu. W lusterku widziałam jak zadowolony siedzi i spogląda ciągle na nasze tygodniowe dziecko.
-mam nadzieje,że rodzice nie będą na nas źli że nie powiedzieliśmy im o dziecku-powiedziałam
-kochanie,oni będą w szoku,ale im to przejdzie-zaśmiał się
-nadal nie wierzę że udało nam się okłamać ich-powiedziałam
-będą mieli niespodziankę, nie cieszysz się że masz ze mną dziecko?-zapytał
-jestem najszczęśliwszą osobą na świecie,mając dziecko i takiego przyjaciela-odpowiedziałam
-przyjaciela? myślałem że jestem twoim chłopakiem,przyjaciółko-powiedział śmiejąc się
-jesteś nadal moim przyjacielem, ale mogę robić z tobą dużo więcej-zaśmiałam się
-też lubię z tobą robić dużo więcej,ale ostatnio nie robiliśmy dużo więcej-powiedział zawiedziony
-Lou, wiesz że po porodzie muszę dojść do siebie-westchnęłam
-tak wiem i będę czekać,bo stęskniłem się za jej smakiem-powiedział żartobliwie
-zboczuch-zaśmiałam się -już dojeżdżamy-powiedziałam
-czyli do jutra jesteśmy u twoich a potem kolejna noc u moich?-zapytał
-tak-powiedziałam wychodząc z auta-ja biorę małego, a ty walizkę
Stojąc przed drzwiami Lou niepewnie zapukał i mama wyszła otworzyć,gdy nas zobaczyła miała łzy w oczach.
-witam was,wchodźcie do środka-powiedziała przytulając pierw Louisa a potem mnie i zauważyła nosidełko-kto to?-zapytała
-witam cię mamo, w domu ci pokażę-powiedziałam wchodząc do środka
Rozebraliśmy się z kurtek i wzięłam naszego synka na ręce,pokazując go mojej mamie,która przyglądała się mu.
-mamo, to Tomy-uśmiechnęłam się
-to twoje dziecko?-zapytała ciekawa
-tak-powiedziałam przytulając synka
-a ojciec jego nie przyjechał?-zapytała ponownie
-mamo,-westchnęłam -ojcem Tomiego jest Louis-powiedziałam a Lou mnie przytulił
-przepraszam,myślałam że nadal z Louisem jesteście przyjaciółmi-powiedziała uśmiechając się-ale muszę powiedzieć że istny Louis,a po tobie ma usta i nos
-mówiłem że będzie po tatusiu-odezwał się Lou
-czyli jestem babcią?-zapytała tak jakby budząc się ze snu-a ty matką?
-tak mamo,twoja 20letnia córka jest matką,a ty jesteś babcią-powiedziałam podając jej malutkiego na ręce
-[imię twojego taty] słuchaj jesteś dziadkiem-powiedziała mama wchodząc do pokoju
-[imie twojej mamy] co to za dziecko?-usłyszeliśmy głos mojego ojca i razem z Louisem weszliśmy do salonu
-to nasz wnuk Tomy-powiedziała zadowolona
-cześć tato-powiedziałam zadowolona
-dzień dobry-powiedział Louis
-to dziecko [t/i] i Louisa,prawda?-zapytał podchodząc do malutkiego
-skąd wiedziałeś?-zapytałam
-od zawsze wiedziałem że pasujecie do siebie-powiedział bujając Tomiego na rękach
-dlaczego nie powiedzieliście że spodziewacie się dziecka?-zapytała ponownie mama
-stwierdziliśmy że zrobimy wam niespodziankę jak się urodzi-uśmiechnęliśmy się do nich
-mój pokój jest jeszcze wolny?-zapytałam
-tak jest,a zostajecie u nas?
-do jutra,bo trzeba będzie jechać do drugich dziadków-powiedziałam i poczułam jak Lou składa delikatny pocałunek na moich ustach
-spójrz jak oni do siebie pasują-powiedział mój ojciec
Kolejnego dnia,pojechaliśmy do rodziców Louisa, weszliśmy do środka po tym jak usłyszeliśmy "proszę". Ja z malutkim na rękach stałam i czekałam aż Lou zawoła mnie do siebie,stanął przed wejściem do kuchni gdzie była jego mama.
-Lou?-zapytała z niedowierzaniem-synku,ty tu?
-część mamo-zaśmiał się
-a co cię tu sprowadza-zapytała-bo raczej dzwonisz i przyjeżdżasz jak masz jakąś sprawę
-przyjechaliśmy do was do do jutra-powiedział-[t/i] chodźcie-powiedział a ja weszłam do kuchni
-dzień dobry-szepnęłam
-dziecko? ile ma?-zapytała uśmiechnięta
- tak to Tomy i ma 11 dni-uśmiechnęłam się
-twoi rodzice wiedzą że masz dziecko?-zapytała
-no jasne,wczoraj byliśmy u nich-uśmiechnęłam się-byli zadowoleni
-mamo, Tomy to mój syn-powiedział nagle Lou
-żartujesz sobie?-zapytała spoglądając raz na mnie raz na chłopaka
- proszę pani,on nie żartuje-powiedziałam- to jest nasze dziecko
-mamusiu jesteś babcią-zaśmiał się-zawsze chciałaś zostać babcią
- o boże-popłakała się i przytuliła pierw Lou a potem mnie-mogę wnuka?-zapytała i podałam jej
-mamo nie płacz-powiedział chłopak
-tak się cieszę-powiedziała z wielkim uśmiechem
Wróciliśmy do domu w Niedzielę, mieliśmy teraz dużo wolnego czasu,Lou niekiedy miał wywiady i małe występy w programach. W czwartek wyszliśmy na pierwszy wspólny spacer i zakupy.Wróciliśmy do domu, ja rozpakowywałam zakupy i robiłam w między czasie obiad, a Louis karmił małego mlekiem z butelki i uspał go. Potem powiedział,że musi wyjść, więc ja dokańczałam obiad pilnując dzieciątka.Gdy wrócił nałożyłam nam ryżu z warzywami,Lou położył na stole wino i kwiaty. Siedzieliśmy w salonie zajadając obiad i rozkoszując się swoją obecnością.
-napijemy się wina?-zapytał otwierając butelkę
-nie wiem-odpowiedziałam
-już nie karmisz piersią więc możesz wypić jedną lampkę-powiedział nalewając wina
-dawno nie piłam alkoholu-powiedziałam biorąc łyk
Po obiedzie siedzieliśmy wtuleni na dużej kanapie pijąc drugą lampkę wina.
-wypijmy za nas-powiedział podnosząc kieliszek
-za naszą miłość-powiedziałam i wypiliśmy do dna
-za naszą rocznicę-powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco,a on złapał mnie za ręce-dokładnie rok temu na tej kanapie pocałowaliśmy się i zaczęliśmy ze sobą chodzić-uśmiechnął się-kwiaty ci już dałem więc teraz tylko to mi zostało-uklęknął przed kanapą i wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni-[t/i] [t/n] kocham cię nad życie i chciałbym spędzić z tobą całe moje życie, wyjdziesz za mnie?-zapytał z małymi iskierkami w oczach
-Lou-szepnęłam i łzy leciały z moich oczu jak rok temu,ale teraz ze szczęścia-TAK-wtuliłam się w niego a on założył mi pierścionek na palec
-jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi-powiedział całując mnie namiętnie
Położył mnie na miękkiej dużej sofie i namiętnie całował moje usta,potem zszedł na moją szyję,delikatnie rozpinając guziki od mojej koszuli,a ja ściągnęłam jego koszulkę odkrywając jego mięśnie.
-Tomy-powiedziałam
-Tomy śpi, obok w kołysce, będziemy go słyszeć-powiedział-kiedy zasnął?
-jakieś pół godziny temu-odpowiedziałam
-mamy dużo czasu-powiedział delikatnie muskając moje piersi i ściągając stanik
-masz je o wiele większe-powiedział z uśmiechem
-Lou tam jest mleko-powiedziałam -uważaj i nie naciskaj na nie mocno-uprzedziłam go
Jego ręce jeździły po całym moim ciele,znalazł się przy moich leginsach i zsunął je zajmując się moją kobiecością,mój oddech stawał się przyspieszony,przez ruchy,które wykonywał chłopak.Teraz była moja kolej i zabawiałam się kolegą Lou,nie dałam mu dojść.Louis wszedł we mnie i delikatnie poruszał się we mnie sprawiając że klęłam pod nosem a jemu to się podobało. Był na prawdę wolny i dawał mi dużo przyjemności przez te ruchy,bo wiedział,że nie może tak szybko bo mnie to będzie boleć,a on nie chciał krzywdy mi zrobić. Zostawił we mnie swoje nasienie,leżeliśmy w siebie wtuleni.
-jak ja ciebie kocham-szepnął
-ja ciebie bardziej-muskałam płatek jego ucha
To była prawdziwa miłość, nasz związek kwitł z dnia na dzień, Lou był dumny z syna i się nim zajmował bardzo często. Po ponad roku urodziła się nam córeczka.Rodzinka się powiększyła,a nasze marzenia z dzieciństwa się spełniły.
Mieszkam razem z Louis`em czyli moim przyjacielem w małym mieszkaniu,od około 3 miesięcy.Od małego się przyjaźniliśmy i obiecaliśmy sobie,że razem zamieszkamy w małym mieszkanku.Udało to się nam, Lou zdobył sławę a ja byłam zwykłą studentką.
-cześć-usłyszałam głos przyjaciela i poczułam jak obejmuje mnie i w pasie i na blacie kuchennym kładzie pizze- przyniosłem obiad
-a co ty tak szybko?-zapytałam i wyswobodziłam się z jego uścisku
-mniej pracy mieliśmy, nie cieszysz się?-zapytał
-cieszę się-powiedziałam i zaczęliśmy jeść pizze
```
-zobacz jaki ja byłem słodziakiem-powiedział pokazując na zdjęcie w albumie
-stare czasy- powiedziałam
-zobacz jak my ładnie wyglądaliśmy-pokazał na dwa małe bobasy
-no ładnie-powiedziałam zachowując spokój
-chciałabyś mieć takiego bobasa, takiego jak ja-uśmiechnął się a ja skuliłam kolana i zaczęłam płakać-co się stało? coś nie tak powiedziałem?
-nic mi nie jest-powiedziałam krztusząc się łzami,a on trzymał ręce na moich,które oplatały moje kolana
- [t/i] widzę,to coś poważnego?-dopytywał się
-poradzę sobie-powiedziałam i spoglądnęłam na niego,był przejęty
-chodzi o to że powiedziałem, czy chcesz dziecko?-zapytał-nie chcesz mieć dzieci?-pytał ciągle pytał, a ja czułam się podle
-Lou to jest zbyt trudne-wykrztusiłam z siebie
-[t/i] powiedz mi,proszę-powiedział spokojnie
-jestem mordercą- a on spojrzał zdezorientowany
-nie jesteś-powiedział pewnym głosem i zachichotał
-jestem!-krzyknęłam,a on czekał na wyjaśnienia- zabiłam dziecko
-co? jakie? kogo?-zapytał zszokowany
-moje-powiedziałam
-nie miałaś dziecka,-powiedział pewnym głosem, myśląc że kłamię, nie znał prawdy
-Louis, ja ja...byłam w ciąży-złapałam się za brzuch
-kiedy?-zapytał-poroniłaś?
-dwa miesiące temu zdecydowałam się na aborcie-powiedziałam a on zamarł
-co zrobiłaś?-zapytał
-zabiłam dziecko,miało ponad tydzień-powiedziałam płacząc
-a kogo to dziecko?-zapytał
-nie wiem
-nie kłam,musisz wiedzieć,w końcu z nim spałaś-powiedział dalej będąc w szoku
-Louis zostałam zgwałcona-teraz mocno się skuliłam i płakałam bo to było straszne
-[t/i] jak to się stało?-zapytał
-dwa miesiące temu na dyskotece ktoś mi dosypał coś do picia i mnie zgwałcił,nie pamiętam-przytulił mnie
-gdybym wiedział-szepnął
-po tygodniu dowiedziałam się że jestem w ciąży i po dwóch dniach usunęłam,-westchnęłam-bym sama nie dała rady,rozumiesz?-zapytałam go
-dlaczego mi nie powiedziałaś?-zapytał,lecz ja mówiłam dalej nie słysząc jego pytania
-dziecko nie jest niczemu winne,ale nie mogłam pozwolić by miało zmarnowane życie, jak by spytało się o ojca,co miałabym mu powiedzieć? nie znam go ale wiem że mnie zgwałcił i tak się znalazłeś na świecie?! podjęłam zbyt pochopną decyzję, ale bym nie miała wsparcia,a ja chcę tworzyć prawdziwą rodzinę-łzy leciały ciurkiem po moich policzkach
-zrobiłaś dobrze-szepnął,ścierając lecące po policzkach stróżki łez
-nie!
-bardzo dobrze, dziecko nie było niczemu winne,a mogło się urodzić jakieś chore, byś całe życie musiała się nim zajmować, a byś sama nie dała rady,jesteś silna-dodał,a ja zdałam sobie sprawę że miał racje-jeszcze będziesz miała dużo dzieci
-dziękuję,jesteś jedynym moim przyjacielem,który mnie nigdy nie zostawił-wtuliłam się w niego
-kiedyś będziesz tu nosić moje dziecko-dotknął mojego brzucha,spojrzałam na niego pytająco- nasze dzieci będą piękne-powiedział pokazując na nasze zdjęcie
-ty chcesz mieć ze mną dziecko? stuknij się-poprawił mi humor,
-no tyko spójrz idealne by było,a jakiego ojca by miało-powiedział dumny
-nie żartuj-powiedziałam
-ale ja nie żartuje-powiedział poważny-od dziecka marzę by mieć z tobą dziecko i wspólnie chodzić na spacery z nim
-chciałbyś być idealnym tatusiem?-skinął głową-to sobie znajdź dziewczynę-zaśmiałam się
-po co mi dziewczyna z którą będę się kłócił i zostawię ją albo ona mnie, jak mam przy sobie osobę z którą tyle lat wytrzymuje a raczej ona ze mną i ją kocham-powiedział a jego oczy rozbłysły
-nie kłam-szturchnęłam go- masz El-zaśmiałam się
-wiesz przecież że to ustawka-powiedział,dobrze wiedziałam
-ale ja na prawdę nie mam ochoty na żarty-westchnęłam
-[t/i] kocham cię, za każdym razem jak wracam do domu mam ochotę to powiedzieć, jednak bałem się,ciągle o tobie myślę,gdy wracałem do domu a ciebie nie było martwiłem się i czekałem aż wrócisz by wiedzieć że jesteś bezpieczna-powiedział tuląc się do mnie- dlaczego mi nie powiedziałaś o gwałcie?
-Louis, to jest dla mnie trudny temat- szepnęłam-też o tobie ciągle myślę-poczułam jego wargi na moich
`dwa miesiące później`
-kochanie cały dzisiejszy dzień mamy dla siebie-powiedział chłopak przynosząc mi śniadanie do łóżka
-dziękuję-zaczęłam zajadać
-co będziemy dzisiaj robić?-zapytał kiedy odkładałam tace na stolik
-chodź tu-poklepałam miejsce obok mnie, gdy usiadł, usiadłam na jego podbrzuszu
Przez te dwa miesiące nasze życie się zmieniło, na lepsze. Z naszych dwóch małych sypialni zrobiliśmy jedną dużą z wielkim wygodnym łóżkiem,na ścianach nasze wspólne zdjęcia.Kocham go i to bardzo lecz przez ten czas co jesteśmy razem,chciałabym dać coś od siebie.Ale po tym gwałcie boje się,on to rozumie i akceptuje. Jednak dzisiaj zdecydowałam się, jeszcze przywitał mnie śniadaniem do łóżka i kusił chodząc w samych bokserkach.
-mam na ciebie ochotę-powiedziałam całując go czule w usta
-jesteś pewna, mogę poczekać-powiedział kładąc jedną rękę na moim policzku
-ale ja już nie chcę czekać-przejechałam palcami po jego klatce piersiowej
-[t/i]-powiedział przerywając pocałunek- kocham cię
-nie mam na sobie bielizny-szepnęłam mu do ucha,poczułam jak jego bokserki zaczynają się podnosić.
Poczułam jak jego ręce jadą w górę po moich nogach, a w jego oczach tańczyły iskierki. Z uśmiechem ściągnął moją dużą bluzkę i dotykał całego ciała, przez ciało przechodziły przyjemne dreszcze.Louis pociągał mnie już od dłuższego czasu,jego dobrze zbudowane ciało podniecało mnie, a jego charakter mi odpowiadał,lata przyzwyczajenia. Nie wyobrażam sobie by on mógł mnie skrzywdzić,gdyż nie mamy przed sobą tajemnic.Całował moje piersi,przygryzając sutki,odchyliłam głowę w tył, a mój oddech stawał się płytszy. Ściągnęłam jego bokserki odsłaniając jego penisa,nigdy nie przypuszczałam że może mieć aż tak dużego,ale to się chwali. Bawił się przy moim wejściu tak,że już nie wytrzymywałam,aż wszedł do środka wtedy jęknęłam a on westchnął głośno. Jego ruchy sprawiały,że wiłam się po całym łóżku rozkoszując się podniecaniem,które mi dawał,uśmiechał się.Wiedział,że ma nade mną władzę i że mi się to podoba,przyspieszał swoje tępo a ja już głośno jęczałam jego imię, wbijałam paznokcie w plecy chłopaka. Czułam że za chwilę dojdę, doszłam wydając z siebie głośny jęk i czując fale gorącego ciepła rozchodzącą się po ciele,po chwili chłopak głośno jęknął gardłowo i zostawił we mnie cały płyn.Poruszał się jeszcze chwile zwalniając tempo i wychodząc ze mnie.Przytuliłam się do jego boku,opanowując przyspieszony oddech i spoglądałam w jego hipnotyzujące niebieskie tęczówki.
-to był najlepszy orgazm jaki przeżyłem-powiedział z uśmiechem
-muszę przyznać,że także mi się to podobało-uśmiechnęłam się
-masz niezłe ciało-westchnął
-a twoje mnie podnieca-dodałam
-raz próbowałem cię podglądnąć pod prysznicem,ale stałaś tyłem-zaśmiał się
-ty?-zapytałam z nie dowierzaniem
-jestem tylko chłopakiem-westchnął dotykając mojego pośladka
-"jestem tylko chłopakiem"-zacytowałam i zaczęliśmy się śmiać
Cały dzień spędziliśmy robiąc razem obiad,kolacje i grając w różne gry z dzieciństwa. Podobało mi się to że on nie był zwykłym chłopakiem.Nadal jest moim przyjacielem,wszystko o sobie wiemy,nic między nami się nie zmienia bo od dziecka się kochaliśmy miłością braterską,jednak już jesteśmy dorośli.
``````dwa miesiące później`````
Dzisiaj był pierwszy koncert nowej trasy,która się rozpoczynała.Wcześniej w tajemnicy przed nim kupiłam sobie bilet Vip ze spotkaniem,miałam dla niego niespodziankę. Oczywiście czekałam parę godzin na ich wyjście,a gdy wyszli dopiero się przekonałam ile dla fanów znaczą. O tyle miałam dobrze,że fanki mnie nie znały i byłam dla nich zwykłą fanką.Skakałam tańczyłam,aż Lou mnie zauważył,znaczy pierw Niall i mu powiedział,co chwilę wpatrywał się we mnie i przesyłał buziaki,śmiałam się z niego. Wariowali na scenie i było widać że kocha występowanie ze swoimi przyjaciółmi,których znałam.Przychodzili czasami na piwo i mecze do naszego mieszkania,ale ja wtedy szłam się uczyć.
Po koncercie fanki z Vipem mogły wejść do środka na spotkanie z chłopakami, szłam ostatnia.Poczekałam aż wszystkie fanki wyjdą i podeszłam do Louisa z pudełkiem niespodzianką.
Chłopak niepewnie wziął pudełko i je otworzył,po chwili jego oczy nabrały większych rozmiarów i spojrzał w moje.
-ty jesteś...-zapytał ze łzami w oczach a ja pokiwałam głową zanim zdążył dokończyć. Mocno mnie przytulił i obrócił kilka razy w kółko.Postawił na nogi i delikatnie odkrył mój brzuch położył na nim rękę i delikatnie musnął go.
-ej co się dzieje?-zapytał Liam z troską widząc jak Lou trzyma rękę na moim brzuchu
-[t/i] jest w ciąży-powiedział uśmiechnięty Lou
-a kto jest ojcem?-wtrącił się Zayn
-jaaa-powiedział Lou i musnął moje usta-spójrz na zdjęcie-w pudełku był test ciążowy i zdjęcie od ginekologa,niby nic ale malutkie coś było widać
-gratulacje-powiedziała czwórka przyjaciół i przytulili nas po kolei
-który miesiąc?-zapytał Lou
-drugi-uśmiechnęłam się,a on mnie mocno przytulił
-a to wtedy najlepszy orgazm?-zapytał szepcząc mi do ucha
-yhym-potwierdziłam
-będę tatusiem-powiedział dotykając mojego brzucha
-cieszę się ,że się cieszysz,bo ja też się cieszę-musnęłam jego policzek
Nie spodziewałam się by Louis aż tak się ucieszył,cieszyłam się bo mimo młodego wieku byliśmy gotowi na dziecko.Ja 20 letnia studentka kończąca już ostatni rok.Louis bardzo się wczuł w role ojca,pomagał mi na każdym kroku.
Po dwóch miesiącach skończyłam studia,zaczęłam bardziej o siebie dbać,brzuch zaczynał pomału się powiększać,co bardzo cieszyło chłopaka. Pracowałam w domu,czyli przyjmowałam zlecenia przez internet, trochę zarabiałam. Często siedziałam w domu, chłopak miał trasę. Nikt nie wiedział o ciąży oprócz chłopaków i samego Louisa.Rodzicom także nie mówiliśmy chcemy zrobić im niespodziankę. Pewnego dnia gdy już miałam dosyć duży brzuch pojechaliśmy na sesję zdjęciową,Lou robił album dla dziecka. Było to bardzo słodkie z jego strony,zawsze wiedziałam że nadaje się na ojca. Nawet w czasie ciąży okazywał mi uczucia i potrafił się ze mną kochać,co sprawiało że dziękowałam za to że to właśnie go spotkałam i z nim jestem,nie wstydził się mnie. Do rozwiązania został tydzień,do południa siedziałam z Lou a potem on miał iść na próbę,przyzwyczaiłam się.
-kochanie jak się czujesz?-zapytał podając mi kubek gorącej cieczy
-dobrze-powiedziałam biorąc łyk gorącej cieczy i odstawiając kubek na stolik
-ale kopie,po tatusiu taki silny-Lou dotykał brzucha
-mam nadzieje że jak wyjdzie to nie będzie taki szalony-zaśmiałam się,nasz syn miał mieć na imię Tomy
-Tomo będzie chodził z tatą do parku grać w piłkę-ucieszył się
-a co ja będę robić?-zapytałam
-zrobię ci dziewczynkę-zaśmiał się
-fajnie by było-zaśmiałam się i przytuliłam się do niego
Nagle zaczęło mnie wszystko boleć,przestraszyłam się,zaczęłam mieć skurcze
-Louis zaczęło się-powiedziałam z bólem w głosie
-[t/i] spokojnie-powiedział -co ja mam robić? co ja mam robić?
-walizka jest spakowana w pokoju,weź ją i zawieź mnie do szpitala-powiedziałam biorąc głęboki wdech
-już kochanie będzie dobrze-mówił ciągle wioząc mnie do szpitala
-to boli-szeptałam łapiąc się za brzuch
-kochanie lekarz wie że jedziemy więc, jesteś bezpieczna-powiedział podjeżdżając pod szpital
Zostałam przewieziona na sale w której miałam robione badania, poród się zaczął. Chłopak ciągle siedział i trzymał mnie za rękę,podnosząc mnie na duchu. Poród trwał już 3h,męczyłam się bo ciągle było za małe rozwarcie.Do Louisa zadzwonił telefon, byli to chłopacy pytając dlaczego nie przyjechał na próby,powiedział że syn mu się rodzi i nie da rady przyjechać.Szeptał ciągle że mnie kocha,minęło 6h i pielęgniarka powiedziała,że zaczynam poród.Musiałam stosować się do tego co lekarz mi kazał, mocno parłam i było widać główkę.Płakałam z bólu,a Lou razem ze mną płakał, nie mógł znieść tego,że tak cierpię.Jest on strasznie uczuciowym chłopakiem i wyrozumiałym,zawsze płakał ze mną,kiedy na prawdę było mu mnie szkoda. Trzymał mnie strasznie mocno, aż urodziłam, usłyszeliśmy płacz dziecka i odetchnęliśmy z ulgą że po wszystkim.Louis był cały blady,pielęgniarki dały mu wody i mu się poprawiło,dostałam naszego synka na ręce.Spojrzałam na małą kruszynkę i łza sama spłynęła z mojego oka,dotknęłam małej rączki dziecka i się uśmiechałam, chłopak płakał ze szczęścia.Dałam mu malutkiego na ręce a on delikatnie bujał go w ramionach,potem oddał mi go i mocno mnie pocałował.
-dziękuję kochanie-powiedział
-spójrz-powiedziałam spoglądając jak oczka Tomiego się otwierają
-awwww piękny-powiedział robiąc mu zdjęcie
-po mamusi-zaśmiałam się
-po tatusiu-zaprzeczył
-zobaczymy-złapałam rękę chłopaka i mocno ścisnęłam
-kocham cię-szepnął z wielkim uśmiechem
Siedzieliśmy w sali ja musiałam nakarmić dziecko,co przychodziło z trudem ale dałam radę.Zabrali dziecko na dodatkowe badania a ja zostałam sama z Lou.
-nie wierzę że jestem ojcem-powiedział
- to lepiej uwierz bo nawet nie wiesz jak wszystko mnie boli-powiedziałam a on musnął moje usta
-gratulacje młodym rodzicom-zobaczyłam Liam`a,Zayn`a, Niall`a i Harr`ego w sali
-dziękujemy-powiedział Lou,zapraszając ich do środka,każdy się ze mną przywitał
-a gdzie macie dzidziusia?-zapytał Liam
- jest na badaniach,zaraz powinien wrócić-powiedziałam
Do sali weszła pielęgniarka i przyniosła naszego syna,którego dostałam na ręce.
-pokaż go-powiedział Zayn,przepychając się obok chłopaków
-to jest Tomy"Tomo" Tomlinson-powiedział dumny Louis
-czysta mamusia-powiedział Liam
- ej on jest do mnie podobny-powiedział Lou
-on ma coś po tobie-zaśmiał się Harry-siusiaka
-no właśnie-powiedziałam śmiejąc się
Każdy z wujków trzymał małego na rękach,robili mu zdjęcia, zauważyłam że Louis jest dumny z syna bo na prawdę patrzył na niego ze łzami w oczach.Opowiedziałam im o tym jak Lou,prawie zemdlał i się nabijali z niego.
-kochanie jedź z chłopakami do domu, ja sobie też muszę odpocząć-powiedziałam do Louisa
-ja bym chciał być ciągle przy tobie-powiedział trzymając mnie za rękę
-to słodkie ale jutro przyjedziesz wypoczęty to będę miała z ciebie większy pożytek-uśmiechnęłam się
-dobrze,kochanie jutro przyjadę,kocham cię,kocham was-pocałował mnie namiętnie w usta a naszego synka w policzek i poszedł z chłopakami.
Byłam zmęczona porodem,jednak nie mogłam zasnąć,bo dziecko ciągle chciało jeść.Gdy już Tomo zasnął zadzwonił do mnie Louis.
-kochanie jak się czujesz? kocham cię-zapytał
-pijesz?-zapytałam słysząc jego podpity ton
-mam syna,razem z chłopakami opijamy go-zaśmiał się
-tylko mi się nie upij-zaśmiałam się- mały właśnie zasnął, ja też chciałam-odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie
-jutro przyjadę-powiedział
-dobrze, mam nadzieję że nie będziesz miał kaca-zaśmiałam się-kocham cię i kończę
-kocham was-powiedział i się rozłączyłam
Następnego dnia chłopcy przyjechali skacowani oprócz Liam`a,który umie się jeszcze zachować. Cieszyłam się,że Lou tak o nas dba,gdy tylko przyjechał siedział przy dziecku,mówiąc do niego.Miałam trochę czasu by się odświeżyć i przygotować do jutrzejszego wyjścia.
`tydzień później`
Louis dzisiaj miał ostatni koncert z trasy,ja siedziałam w domu pilnując dziecka. Było spokojne,oprócz tego że karmiłam jeszcze je piersią co godzinę/dwie, spało dosyć długo.Lou wrócił przed 22,kompletnie pijany,nie byłam na niego zła,gdyż wiedziałam że trasa skończy się popijawą.Jego ochroniarz przyprowadził go pod drzwi,pytał czy ma mi pomóc odmówiłam pomocy bo wiedziałam,że Lou po alkoholu nie jest agresywny.Zachowuje się normalnie,spokojnie,oprócz tego że ledwo co trzyma się na nogach.
-[t/i] tęskniłem-mocno mnie przytulił
-dobra kochanie to co może idziemy spać?-zapytałam pomału idąc w stronę sypialni
-a gdzie Tomo?-zapytał z wielkim uśmiechem
-śpi-powiedziałam
-szkoda,że nie mogłaś być na imprezie,zajebiście było-powiedział opadając na łóżko
-Tomo jest za mały na takie imprezy-powiedziałam,pomału rozbierając chłopaka do bokserek
-dawno się z tobą nie kochałem-powiedział opierając się na łokciach
-to przez brak czasu-powiedziałam przykrywając go kołdrą
-pragnę cię-powiedział przyciągając mnie tak że leżałam na nim
-nie dzisiaj-szepnęłam-mały się za chwile obudzi,trzeba go nakarmić,a ty nie jesteś w stanie-powiedziałam
Pocałował mnie namiętnie,czułam pomieszany smak różnych drinków,jego język łaskotał moje podniebienie,podobało mi się to,ale musiałam przestać słysząc płacz dziecka.
-Tomo-westchnęłam-a ty Louis`ie Tominsonie teraz ładnie śpij bo jutro jedziemy do rodziców-powiedziałam wstając
````popołudnie```
Obudziłam się w ramionach chłopaka, było koło 9,nakarmiłam Tomiego i ubrałam.Dopakowałam kilka ciuchów do walizki,po czym zrobiłam śniadanie. Razem z Louisem zjedliśmy,poszłam wziąć prysznic a w tym czasie dumny tatuś pilnował synka. Potem zamiana roli, ja byłam z dzieckiem a szatym poszedł się odświeżyć.
Z Londynu do Doncaster było 6h drogi autostradą, ja prowadziłam,a Lou razem z dzieckiem siedzieli z tyłu. W lusterku widziałam jak zadowolony siedzi i spogląda ciągle na nasze tygodniowe dziecko.
-mam nadzieje,że rodzice nie będą na nas źli że nie powiedzieliśmy im o dziecku-powiedziałam
-kochanie,oni będą w szoku,ale im to przejdzie-zaśmiał się
-nadal nie wierzę że udało nam się okłamać ich-powiedziałam
-będą mieli niespodziankę, nie cieszysz się że masz ze mną dziecko?-zapytał
-jestem najszczęśliwszą osobą na świecie,mając dziecko i takiego przyjaciela-odpowiedziałam
-przyjaciela? myślałem że jestem twoim chłopakiem,przyjaciółko-powiedział śmiejąc się
-jesteś nadal moim przyjacielem, ale mogę robić z tobą dużo więcej-zaśmiałam się
-też lubię z tobą robić dużo więcej,ale ostatnio nie robiliśmy dużo więcej-powiedział zawiedziony
-Lou, wiesz że po porodzie muszę dojść do siebie-westchnęłam
-tak wiem i będę czekać,bo stęskniłem się za jej smakiem-powiedział żartobliwie
-zboczuch-zaśmiałam się -już dojeżdżamy-powiedziałam
-czyli do jutra jesteśmy u twoich a potem kolejna noc u moich?-zapytał
-tak-powiedziałam wychodząc z auta-ja biorę małego, a ty walizkę
Stojąc przed drzwiami Lou niepewnie zapukał i mama wyszła otworzyć,gdy nas zobaczyła miała łzy w oczach.
-witam was,wchodźcie do środka-powiedziała przytulając pierw Louisa a potem mnie i zauważyła nosidełko-kto to?-zapytała
-witam cię mamo, w domu ci pokażę-powiedziałam wchodząc do środka
Rozebraliśmy się z kurtek i wzięłam naszego synka na ręce,pokazując go mojej mamie,która przyglądała się mu.
-mamo, to Tomy-uśmiechnęłam się
-to twoje dziecko?-zapytała ciekawa
-tak-powiedziałam przytulając synka
-a ojciec jego nie przyjechał?-zapytała ponownie
-mamo,-westchnęłam -ojcem Tomiego jest Louis-powiedziałam a Lou mnie przytulił
-przepraszam,myślałam że nadal z Louisem jesteście przyjaciółmi-powiedziała uśmiechając się-ale muszę powiedzieć że istny Louis,a po tobie ma usta i nos
-mówiłem że będzie po tatusiu-odezwał się Lou
-czyli jestem babcią?-zapytała tak jakby budząc się ze snu-a ty matką?
-tak mamo,twoja 20letnia córka jest matką,a ty jesteś babcią-powiedziałam podając jej malutkiego na ręce
-[imię twojego taty] słuchaj jesteś dziadkiem-powiedziała mama wchodząc do pokoju
-[imie twojej mamy] co to za dziecko?-usłyszeliśmy głos mojego ojca i razem z Louisem weszliśmy do salonu
-to nasz wnuk Tomy-powiedziała zadowolona
-cześć tato-powiedziałam zadowolona
-dzień dobry-powiedział Louis
-to dziecko [t/i] i Louisa,prawda?-zapytał podchodząc do malutkiego
-skąd wiedziałeś?-zapytałam
-od zawsze wiedziałem że pasujecie do siebie-powiedział bujając Tomiego na rękach
-dlaczego nie powiedzieliście że spodziewacie się dziecka?-zapytała ponownie mama
-stwierdziliśmy że zrobimy wam niespodziankę jak się urodzi-uśmiechnęliśmy się do nich
-mój pokój jest jeszcze wolny?-zapytałam
-tak jest,a zostajecie u nas?
-do jutra,bo trzeba będzie jechać do drugich dziadków-powiedziałam i poczułam jak Lou składa delikatny pocałunek na moich ustach
-spójrz jak oni do siebie pasują-powiedział mój ojciec
Kolejnego dnia,pojechaliśmy do rodziców Louisa, weszliśmy do środka po tym jak usłyszeliśmy "proszę". Ja z malutkim na rękach stałam i czekałam aż Lou zawoła mnie do siebie,stanął przed wejściem do kuchni gdzie była jego mama.
-Lou?-zapytała z niedowierzaniem-synku,ty tu?
-część mamo-zaśmiał się
-a co cię tu sprowadza-zapytała-bo raczej dzwonisz i przyjeżdżasz jak masz jakąś sprawę
-przyjechaliśmy do was do do jutra-powiedział-[t/i] chodźcie-powiedział a ja weszłam do kuchni
-dzień dobry-szepnęłam
-dziecko? ile ma?-zapytała uśmiechnięta
- tak to Tomy i ma 11 dni-uśmiechnęłam się
-twoi rodzice wiedzą że masz dziecko?-zapytała
-no jasne,wczoraj byliśmy u nich-uśmiechnęłam się-byli zadowoleni
-mamo, Tomy to mój syn-powiedział nagle Lou
-żartujesz sobie?-zapytała spoglądając raz na mnie raz na chłopaka
- proszę pani,on nie żartuje-powiedziałam- to jest nasze dziecko
-mamusiu jesteś babcią-zaśmiał się-zawsze chciałaś zostać babcią
- o boże-popłakała się i przytuliła pierw Lou a potem mnie-mogę wnuka?-zapytała i podałam jej
-mamo nie płacz-powiedział chłopak
-tak się cieszę-powiedziała z wielkim uśmiechem
Wróciliśmy do domu w Niedzielę, mieliśmy teraz dużo wolnego czasu,Lou niekiedy miał wywiady i małe występy w programach. W czwartek wyszliśmy na pierwszy wspólny spacer i zakupy.Wróciliśmy do domu, ja rozpakowywałam zakupy i robiłam w między czasie obiad, a Louis karmił małego mlekiem z butelki i uspał go. Potem powiedział,że musi wyjść, więc ja dokańczałam obiad pilnując dzieciątka.Gdy wrócił nałożyłam nam ryżu z warzywami,Lou położył na stole wino i kwiaty. Siedzieliśmy w salonie zajadając obiad i rozkoszując się swoją obecnością.
-napijemy się wina?-zapytał otwierając butelkę
-nie wiem-odpowiedziałam
-już nie karmisz piersią więc możesz wypić jedną lampkę-powiedział nalewając wina
-dawno nie piłam alkoholu-powiedziałam biorąc łyk
Po obiedzie siedzieliśmy wtuleni na dużej kanapie pijąc drugą lampkę wina.
-wypijmy za nas-powiedział podnosząc kieliszek
-za naszą miłość-powiedziałam i wypiliśmy do dna
-za naszą rocznicę-powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco,a on złapał mnie za ręce-dokładnie rok temu na tej kanapie pocałowaliśmy się i zaczęliśmy ze sobą chodzić-uśmiechnął się-kwiaty ci już dałem więc teraz tylko to mi zostało-uklęknął przed kanapą i wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni-[t/i] [t/n] kocham cię nad życie i chciałbym spędzić z tobą całe moje życie, wyjdziesz za mnie?-zapytał z małymi iskierkami w oczach
-Lou-szepnęłam i łzy leciały z moich oczu jak rok temu,ale teraz ze szczęścia-TAK-wtuliłam się w niego a on założył mi pierścionek na palec
-jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi-powiedział całując mnie namiętnie
Położył mnie na miękkiej dużej sofie i namiętnie całował moje usta,potem zszedł na moją szyję,delikatnie rozpinając guziki od mojej koszuli,a ja ściągnęłam jego koszulkę odkrywając jego mięśnie.
-Tomy-powiedziałam
-Tomy śpi, obok w kołysce, będziemy go słyszeć-powiedział-kiedy zasnął?
-jakieś pół godziny temu-odpowiedziałam
-mamy dużo czasu-powiedział delikatnie muskając moje piersi i ściągając stanik
-masz je o wiele większe-powiedział z uśmiechem
-Lou tam jest mleko-powiedziałam -uważaj i nie naciskaj na nie mocno-uprzedziłam go
Jego ręce jeździły po całym moim ciele,znalazł się przy moich leginsach i zsunął je zajmując się moją kobiecością,mój oddech stawał się przyspieszony,przez ruchy,które wykonywał chłopak.Teraz była moja kolej i zabawiałam się kolegą Lou,nie dałam mu dojść.Louis wszedł we mnie i delikatnie poruszał się we mnie sprawiając że klęłam pod nosem a jemu to się podobało. Był na prawdę wolny i dawał mi dużo przyjemności przez te ruchy,bo wiedział,że nie może tak szybko bo mnie to będzie boleć,a on nie chciał krzywdy mi zrobić. Zostawił we mnie swoje nasienie,leżeliśmy w siebie wtuleni.
-jak ja ciebie kocham-szepnął
-ja ciebie bardziej-muskałam płatek jego ucha
To była prawdziwa miłość, nasz związek kwitł z dnia na dzień, Lou był dumny z syna i się nim zajmował bardzo często. Po ponad roku urodziła się nam córeczka.Rodzinka się powiększyła,a nasze marzenia z dzieciństwa się spełniły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz